Moje dziecko od urodzenia cierpi na poważną wadę serca. Jej stan z roku na rok się pogarsza, ale ja się nie poddaje. Cały czas walczymy o jej zdrowie. Wiąże się to z tym, że potrzebuję mieć w domu dużo specjalistycznego sprzętu medycznego, który w razie potrzeby jest w stanie uratować jej życie albo przynajmniej zniwelować ból. Ponieważ córka często traci przytomność, a jej serce wtedy staje, nauczyłam się robić masaż serca, zanim przyjedzie karetka. Już kilka razy ją to uratowało. Ostatnio dowiedziałam się, że istnieją urządzenia, które to ułatwiają.
Kupno wydajnego AED
Lekarz powiedział mi, że powinnam zainwestować w kupno defibrylatora AED, który wykonuje automatycznie masaż serca. Takie urządzenie ma wiele zalet. Przede wszystkim masaż serca jest bardzo ciężkim zajęciem, po kilkunastu minutach mogę się zmęczyć jeśli nie będzie miał mnie kto zmienić (a ja często jestem z córką sama w mieszkaniu), poza tym człowiek może być omylny i wykonywać masaż niedokładnie. Defibrylatory działają automatycznie na akumulator lub baterię, nie męczą się i przede wszystkim wykonują uciski serca dokładnie i precyzyjnie w rytmie. Znacząco zwiększa to szanse chorego na przeżycie bez dodatkowego uszczerbku na zdrowiu. Doradził mi jeszcze, aby kupiła wydajny defibrylator AED. Niektóre modele mają bardzo słabe baterie, dlatego starczają tylko na kilkanaście minut jednorazowej pracy. Wydajne AED to takie, które może nieprzerwalnie wykonywać masaż serce przez co najmniej czterdzieści minut. Dobrze jest także wybrać taki sprzęt, który posiada dodatkowe zabezpieczenie przed nagłym wyłączeniem. Po kupno takiego urządzenia wybrałam się do sklepu medycznego, gdzie zawsze robiłam zakupy dla mojego dziecka. Bez problemu dostałam tam taki defibrylator, jaki polecił mi zakupić lekarz. Spodziewałam się, ze taki sprzęt będzie dosyć drogie, dlatego miło zaskoczyłam się jego niską, przystępną ceną. Dosyć szybko mogłam się przekonać, że posiadanie takiego sprzętu w mojej sytuacji jest bardzo ważne.
Któregoś razu, kiedy na dworze szalała burza moja córka straciła przytomność i znów przestało jej bić serce. Od razu podłączyłam defibrylator. Ponieważ burza powaliła drzewa na drogę i przejazd do mojego domu był nieprzejezdny karetka musiała jechać na około. Dotarła dopiero po ponad godzinie. W międzyczasie córka kilkukrotnie odzyskiwała przytomność i na powrót ją traciła. Gdybym miała robić ręcznie masaż serca pewnie był nie wytrzymała albo źle odczytała jakieś jej ruchu i mogłoby się skończyć to źle.